Ostatnio na http://rokwchinach.info:

niedziela, 14 października 2012

Co się stało z psem-strażnikiem


Wracając dziś z pracy zobaczyłem przy bramie posesji dwóch mężczyzn pakujących worek na motocykl. Z worka wystawała głowa, szyja i ramiona psa-strażnika. Pysk mocno związany, łapa przetrącona, był nieprzytomny, ale chyba jeszcze żywy - tyle zdołałem zauważyć, bo zrobiło mi się niewyraźnie, w sensie - szkoda go!

"Co robicie z tym psem?" - zapytałem. "Na mięso będzie" - wesoło odpowiedzieli rakarze.

Miałem odruch, żeby go wykupić, ale szybko mi przeszedł - każde zabijane na mięso zwierzę na świecie wykupię? Zresztą nawet nie jestem wegetarianinem. Zapytam jeszcze ciecia, ale sądzę, że po prostu wezwał rakarzy, żeby pomogli uporać się z problemem. Choć sam dokarmiał tego psa. Życie to zdecydowanie NIE bajka :/.

Wczesniejszy wpis o psie-strażniku: Wróciłem z polowania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za przeczytanie tego posta i chętnie przeczytam Twój komentarz!