01/04/2010
No nie mogę się nie pochwalić Byłem na wieczornym spacerze z Tajgą (moją małą psicą). Już wracaliśmy, gdy – co się zdarza nagminnie – Tajga przyciągnęła uwagę przechodzących spacerowiczów: “ach, jaki piękny piesek, piesku, pobaw się ze mną!” itp. Nie spieszyło mi się, więc przystanąłem i zaczęliśmy rozmawiać o tym i owym. Po dłuższej chwili jedna z dziewcząt (w sumie była to grupka 6 osób) spojrzała na mnie uważnie i powiedziała “你不像中国人…”, czyli “nie wyglądasz na Chińczyka”. Wtedy reszta grupki też spojrzała na mnie uważniej. “Nie jestem Chińczykiem” – powiedziałem. Chwila ciszy, po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem. Jeden z chłopaków powiedział: “Mógłbyś mnie uczyć chińskiego…”, na co ja: “Ty też nie jesteś Chińczykiem??” (pomyślałem, że może to np. Koreańczyk, tak jak ja uczący się tu języka). “Nie no, jestem Chińczykiem, ale stąd, z południa, więc nie mówię poprawnie po chińsku…”
Napęczniałem z dumy LOL.
Właściwie to dumni powinni być nasi nauczyciele z uniwersytetu, którzy naprawdę są dobrymi fachowcami
Gwoli wyjaśnienia – “poprawny chiński” to ten używany w okolicach Pekinu, tzw. standardowy. Prowincja Fujian ma własne dialekty (języki właściwie, np. minnanhua), ale niemal każdy Chińczyk mówi poza tym również w chińskim oficjalnym (putonghua). Putonghua jest nauczany w szkołach, dominuje w telewizji, a w niektórych urzędach wręcz wiszą tabliczki z prośbą, żeby – załatwiając sprawy, z którymi się tu przyszło – tylko nim się posługiwać. Więc każdy – przynajmniej w miastach – go zna i używa, jeśli nie wyłącznie, to naprzemiennie z własnym językiem. Z tym, że nie każdy mówi nim “czysto”, są różne “mazurzenia” itp. w zależności od prowincji czy regionu. I właśnie to miał na myśli ten chłopak. Jego putonghua – tak jak putonghua wielu rodowitych Xiameńczyków – ma własny “akcent” (który to “akcent” czasem przejmuję, ale – jak widać – nie zawsze i niedoskonale…)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie tego posta i chętnie przeczytam Twój komentarz!