Myślę, że wielu z Państwa nie docenia roli telewizji w kształtowaniu wizerunku jakiegoś kraju. Weźmy chociaż przykład najbliższy, bo ten najlepiej znamy- Polskę. Jej wizerunek w świecie. Odnoszę wrażenie, że albo się o nas – Polakach i Polsce nie mówi, albo mówi się źle. Z mojego punktu widzenia zarówno pierwsza jak i druga sytuacja jest zła. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego to o nas mówią, a nie my o sobie? Mówiąc kolokwialnie- nasze wszystkie rządy po 1989r miały i mają ten temat „w nosie”. Bo kogo z tych „rządowych gnojków” obchodzi wizerunek Polski i Polaków na arenie międzynarodowej? Ich obchodzi władza, upajanie się nią, no i korzyści finansowe płynące z jej utrzymywania. W takiej sytuacji międzynarodowy PR Polski jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Wystarczy wszak urabianie „tubylców” pod kątem przyszłych wyborów: parlamentarnych, prezydenckich czy samorządowych. I tak spokojnie, niezauważenie dla samych siebie- toniemy w oceanie pomówień, kłamstw, oszczerstw lub w najlepszym wypadku złych interpretacji o nas jako narodzie i o Polsce jako kraju.
Zupełnie inna sytuacja ma miejsce z PR- em na szerokim świecie, w Rosji, Niemczech, Francji, Hiszpanii, że nie wspomnę o USA czy Izraelu. Wymienione kraje wydają ogromne pieniądze na poprawę swojego wizerunku na świecie. I im jest on gorszy, tym większe kwoty są na to przeznaczane. Np. im większe kwoty państwa te wydają na własne zbrojenia i sprzedaż broni na zewnątrz- tym chętniej stroją się w piórka niezłomnych obrońców pokoju – do ostatniego tubylca.
I tutaj oczywiście można by mnożyć przykłady- tylko po co. Każdy z nas jest w stanie po krótkim namyśle podać kilka z nich.
Najlepszymi miejscami do uprawiania PR-u są największe agencje prasowe, gdzie następuje selekcja wiadomości dobrych i złych – z punktu widzenia PR-u, a następnie telewizje i najpopularniejsze portale internetowe, gdzie ma miejsce kolejna selekcja dokonywana pod kątem polityki informacyjnej danej stacji. I finalnie- my odbiorcy jesteśmy karmieni papką informacyjną której najważniejszymi składnikami są wszelkiej maści NIEZWYKŁOŚCI. Cokolwiek by to nie oznaczało. Im informacja jest bardziej niezwykła- tym lepiej. No i oczywiście sam tytuł tej informacji musi być tak skonstruowany, aby biła w oczy niezwykłość samej zawartości. To że niezwykłościami są wszelkiego rodzaju zdarzenie kryminalne- to oczywiście nagminne. Teraz spece od PR-u poszli jednak tak daleko, że niezwykłością może być i jest wszystko. Od wybuchów plazmy na Słońcu – a to się tak dzieje już miliardy lat, poprzez kolizję Ziemi- za 5 mld. lat!!!- z jakąś gwiazdą czy fakt o którym powinien wiedzieć cały „cywilizowany inaczej” świat, a mianowicie, że pod deptakiem w Brigton jakaś para uprawiała sex. A aktorzyna trzeciego plany w czasie występu zrobił sobie „kuku” na skroni i na scenę spadło kilka kropli krwi. No przecież to są informacje bez których żyć nie można!
Napisałem słów kilka na temat doboru informacji. Teraz zajmę się ich zawartością. Ale już nie tych niezwykłych. Tych przeciętnych, gospodarczych, ekonomicznych czy politycznych. Pamiętam, dawno temu, gdy w '77 byłem w Helsinkach, 1 maja miałem okazję obserwować relacje z obchodów tego święta w państwowej telewizji. Transmisje trwały CAŁY DZIEŃ! Można było zwariować! Tyle, że to były transmisje z obchodów 1 maja co najmniej 6 ugrupowań politycznych! Odbywających się w różnych częściach Helsinek. Wówczas po raz pierwszy zetknąłem się z pluralizmem w TV. I tak się tym przejąłem, że do dziś mi zostało. Lubię wiedzieć, jaki punkt widzenia mają na ten sam temat różniące się opiniami różne osoby. Więc np. na temat polskiego zadłużenia chciałbym usłyszeć opinię nie tylko szefa MF i NBP, bo te opinie będą pewnie podobne lub takie same. Ale opinię np. szefa analityków jakiejś instytucji finansowej która jest niezależna....Hola, hola. Bzdura, nie istnieje niezależna instytucja finansowa. No dobrze, chodzi o to, ze chcę usłyszeć zdanie człowieka nie uwikłanego w TEN UKŁAD. Człowiek z innego układu. Lub jeszcze innego. Ale nie. Nie mogę.
Ja zawsze i wszędzie muszę słyszeć to samo. Jedno i to samo. Zapytacie państwo w jakiej to sprawie w przestrzeni publicznej panuje taka zgodność poglądów? Otóż ta niespotykana nigdzie zgodność ma miejsce w sprawach związanych z Chinami. Powodów jest oczywiście kilka. Po pierwsze Chiny nie mają agencji informacyjnej którą trzeba cytować jak np. Bloomberga. Po drugie: Chiny nie mają gazety, która zamieszcza artykuły decydujące o tym co się w tym „cywilizowanym inaczej” świecie myśli, vide np. NYT. Po trzecie: Chiny nie mają koncernów medialnych posiadających w innych krajach, czasami większość pozycji na rynku gazet codziennych i periodyków jak np. Springer w Polsce. Po czwarte: Chiny nie mają dość siły, chęci i umiejętności, aby móc przeforsować swoją opinię na arenie międzynarodowej w dowolnej sprawie. Czy to będzie połów ryb na Morzy Południowo- Chińskim czy polityka jednego dziecka czy smog nad Pekinem. Z chińskim punktem widzenia nie zapoznacie się Państwo NIGDZIE. Chyba ze w chińskiej prasie. Dlaczego?
BO W CHINY TRZEBA BIĆ!
Im mocniej tym lepiej. Im głupiej, tym wiarygodniej. Im większy „autorytet”, tym mniej wiedzy. No siąść i płakać. Nie wziąłem tej konstatacji z sufitu. Ja codziennie czytam wszystko lub prawie wszystko to, co jest publikowane w polskim intrenecie, w tym również sporo przedruków z prasy światowej. W tym, z najbardziej „dostojnych” pism (no i oczywiście prasę chińską, żeby wiedzieć że np. Chińczycy nie najechali Gabon). Wiem co piszę. Takich steków bzdur na dowolny temat związany z Chinami, nie przeczytam w żadnym medium o czymkolwiek innym. Zawsze na inne tematy są różne opinie. Na temat Chin panuje tylko jedna.
ZŁA, GORSZA LUB NAJGORSZA.
Wiem SKĄD to nastawienie się bierze. To proste. Jeśli USA wydało wojnę handlową , dyplomatyczną i medialną Chinom- to musi mieć jakieś narzędzia walki. Może mieć i ma potęgę militarną. Nie jest już potęgą produkcyjną, więc nie ma towarów które może eksportować. Ma jeszcze potęgę finansową, którą zresztą systematycznie rujnuje. I właśnie ma niezaprzeczalną potęgę medialną. Wszystkie lub prawie wszystkie najważniejsze ośrodki medialne-opiniotwórcze, znajdują się w rękach ludzi idących ręka w rękę z rządem USA. Więc te wszystkie centra medialne prowadzą kolejną- po handlowej i dyplomatycznej- wojnę w obszarze mediów. Agencje prasowe, telewizje, internet, gazety i czasopisma- to wszystko lub przytłaczająca część firm z tych branż realizuje politykę ustawioną w USA. A polityka informacyjna na temat Chin jest od 4-5 lat taka sama- BIĆ JAK W BĘBEN!
A to my jesteśmy jej odbiorcami!
Więc bez względu na to, gdzie znajdę informacje na temat Chin- zawsze będą one negatywne. Czy będzie to dotyczyło skażenia środowiska, czy energii odnawialnej, czy zagranicznej polityki chińskiej w stosunku do któregokolwiek kraju lub kontynentu, czy korupcji, czy nepotyzmu- zawsze mogę liczyć na światowe i nasze „mendia”. Co najgorsze, wychowany byłem w szacunku dla BBC, Reutersa, AFP, po czym okazuje się, że te agencje to już tylko wspomnienie obiektywizmu z dawnych lat. Liczy się, aby jak NAJGŁOŚNIEJ „dokopać” Chińczykom. Tak, żeby było słychać wszędzie. Nie musi być mądrze, ważne żeby było słychać.
Tak na marginesie. Czytuję wiadomości na temat Azji w witrynach które firmuje MSZ. Tam kłamstwa podane są w taki sposób, aby nie można było powiedzieć, że to MSZ kłamie. W sposób wyrafinowany. Ale gówno owinięte tiulem pozostanie gównem.
Skoro istniejąca sytuacja została zdiagnozowana, choroba nazwana, czas na lekarstwo. Jeśli ktoś myśli, że owe centra medialne się opamiętają i w miarę rozwoju sytuacji- czyli powiększania się prawdziwej wiedzy czytelników i słuchaczy- zaczną informować i relacjonować obiektywnie- to się myli. Myli gruntownie. Oni będą”tłukli swoją prawdę” tak długo, aż zostanie zaakceptowana.
Te centra medialne wraz z wywiadami wielu państw najchętniej doprowadziłyby do wybuchu zamieszek w Pekinie i wielu innych miastach Chin. Na wzór „rewolucji arabskich”. Tylko, że tego się z Chińczykami nie da zrobić. Oni prawie w całości- jako społeczeństwo- są wielkimi patriotami i wiedzą komu zawdzięczają rosnący dobrobyt. Wierzą we władzę która pozwala im się bogacić. Więc centra medialne mają z Chińczykami problem. Taki jaki Chińczycy mają z owymi centrami. Wyjście dla mandarynów z Pekinu jest tylko jedno.
Budować swoją potęgę medialną.
Piszę o tym już od dawna, że Chińczycy nie mają swoich agencji PR. Nie mają i chyba jeszcze jakiś czas nie będą mieli. Natomiast mają CCTV. Chińska telewizja jest potężną organizacją. Nadaje część swoich programów w wielu językach świata.
Czas aby weszła do Europy w tym do Polski
Aby zaczęła nadawać programy informacyjne, a więc gospodarcze, kulturalne o Chinach, ale z przeznaczeniem dla odbiorcy europejskiego. To ważne! Oczywiście nie mogą to być chińskie programy które są tłumaczone na języki europejskie. To muszą być programy robione o Chinach przez Europejczyków. Pod chińskim okiem. Z europejską wrażliwością- jeśli coś takiego jeszcze istnieje. Lub raczej z europejską estetyką- może to bardziej.
Jestem pewien, że w Polsce taki program- po polsku- miałby sporą oglądalność. Z prostej przyczyny. Polacy są ciekawi świata. To oczywiste. Zaczynają mieć potrzebę PRADZIWYCH informacji. Również na temat Chin. Maja już dość manipulacji jakimi są poddawani w polskich stacjach TV. Taki program mógłby otworzyć oczy wielu milionom Polaków na to co dzieje się w Chinach.
Ale nie tylko Polakom taki program by się przydał. Ten sam lub podobny program emitowany w przestrzeni niemieckojęzycznej, franko języcznej, hiszpańsko i portugalsko języcznej mógłby narobić dotychczasowym władcom mediów sporo problemów. Bo ludzie w Europie i nie tylko, zobaczyli by Chiny diametralnie inne od tych, które znają ze „swoich mendiów”.
To oznacza, że nawet jeśli mandaryni z Pekinu chcieliby zrealizować taki zamysł, to na pewno spotkają się z wielkim sprzeciwem ze strony europejskich polityków. Ci wszak chodzą na krótkiej smyczy „tych którzy rządzą światem”. I należy się liczyć z mocnym oporem przeciwko tej idei.
Bo wrogów jest „huk”.
Ale to wcale nie oznacza, że nie należy zrobić wszystkiego, aby ta idea się zmaterializowała.
Chciałbym móc to realizować, tak aby tego jeszcze dożyć.
Więc dlaczego by nie umieścić CCTV Europa w Polsce?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie tego posta i chętnie przeczytam Twój komentarz!